Dopiero co zmieniła się w kalendarzu nazwa miesiąca i o, proszę - z dnia na dzień zawitało tu oziębienie. Już nie śpię przy otwartych oknach. Wreszcie! Wreszcie czuć jesień. Zniknęły przebrzydłe upały, za którymi nie tęsknię i nigdy tęsknić nie będę. Tego lata ratowała mnie trochę przeprowadzka do "nory", która (jak na norę przystało, heh) całkiem nieźle trzymała nocny chłód.